Na Mikołajki lubię czasami przygotować jakąś niespodziankę dla znajomych. W tym roku postawiłam na słodkości. Przygotowałam lizaki - Reniferki. Moje wyglądają na lekko pijane, ale obiecuję, że następnym razem będą już bardziej estetyczne :)
Robiąc przegląd "szuflady rozmaitości" zobaczyłam, że zostało mi jeszcze sporo bakalii, a na Święta i tak będę kupowała świeże, więc poszperałam troszkę w internecie i znalazłam super przepis, na super słodkie i mega zdrowe ciasteczka bakaliowe:) Dzieciom strasznie efekt naszej pracy smakował.
Bezy zawsze mnie przerażały. Według mnie były bardzo skomplikowane w przygotowaniu. Dopiero jak spróbowałam bezy upieczonej przez B.K., pomyślałam sobie: „Jak to, to mi ma się nie udać?” i natychmiast przystąpiłam do pieczenia bezików. Beziki wyszły genialne, więc następny był tort przekładany bezą (przepis wkrótce na blogu), a z okazji urodzin Męża „popełniłam” tort bezowy tzw. Dacquoise z masą daktylowo - adwokatową. Po prostu niebo w gębie- przepraszam za kolokwializm. Spróbujcie, bo to naprawdę nie jest trudne!
Zaskoczenie na twarzach gości – bezcenne. Ale ten tort jest wart zrobienia, nie tylko z tego powodu. Jest fantastycznie orzeźwiający, gasi pragnienie, rewelacyjnie smakuje i zrobił większą furorę niż tort Ninjago. Haha
Goście w drodze? Nie masz pomysłu na piknik? Masz mało czasu? Polecam muffinki bananowo-żurawinowe z kawałkami czekolady. Szybko, aromatycznie i zdrowo:)
Niezawodny na stole, dla uwielbiających chałwę, dla kochających torty. Na świątecznym (i nie tylko) stole wspaniale prezentuje się i kusi swym zapachem i wyglądem, a po spróbowaniu przenosi nas w krainę „słodkich doznań” – taki właśnie jest tort chałwowy. Kto go raz spróbuje – nigdy nie zapomni.
Czego się nie robi dla swoich Pociech? Zarzekałam się, że tym razem będzie zwykły, prosty tort, ale znowu dałam się namówić. Z pomocą Męża wyszedł nam oryginalny tort o kształcie wojownika Ninjago ! Sto lat mój kochany 5-latku!